Jeśli próbujesz na własną rękę zrzucić zbędne kilogramy, a efektów brak pozwól, że pokrótce opowiem Ci dlaczego tak może się dziać.
Bardzo prawdopodobne, że:
Twoje „odchudzanie na oko” jest źle zbilansowane co może sprawić, że nawet przy subtelnym deficycie kalorycznym występuje głód – brakuje błonnika, białka, posiłki mają małą objętość, co doprowadza do podjadania albo do dni pt. „mam to gdzieś, zjem wszystko, co można zjeść”, gdzie z łatwością możesz wyzerować deficyt kaloryczny, który został wypracowany przez cały tydzień.
Na redukcji mniej nie oznacza lepiej. Jesz zbyt mało kalorii, więc ograniczasz aktywność spontaniczną, dajesz z siebie mniej na treningach – masz niższą aktywność niż ta, którą zakładał_ś przy planowaniu diety, więc deficyt nie jest tak duży – albo zbyt niska kaloryczność diety na co dzień sprawia, że zdarzają Ci się dni z przejadaniem – to nic dziwnego.
Mało śpisz -> więcej czasu spędzasz na nogach ->czujesz przemęczenie -> masz większą skłonność do jedzenia większych porcji/przejadania się.
Nie pijesz wystarczająco dużo płynów – mylisz pragnienie z głodem, częściej podjadasz.
Mnóstwo rzeczy może ułatwiać lub utrudniać odchudzanie. Zanim zaczniesz szukać przyczyny braku postępów w niuansach, kupować (nieskuteczne) spalacze tkanki tłuszczowej, sprawdź podstawy:
czy na pewno nie zdarza Ci się zjadać więcej, niż potrzebujesz?
Zastanów się czym najczęściej się przejadasz? Co jesz nawet wtedy, gdy nie jesteś głodna/y? W jakich okolicznościach najczęściej zjadasz znacznie więcej, niż planowałaś/eś?
Sztuką jest uświadomić sobie jakie błędy popełniasz, zauważyć je i potrafić nazwać. Następnie starać się nie powielać ich w przyszłości. To może nie mieć znaczenia dla Ciebie w danym momencie, ale ma ogromne znaczenie dla Twojego odchudzania.