Cześć Wam!
Jesień w pełni, dlatego pora wspomnieć o suplementacji witaminą D.
Aż 90% Polaków ma jej niedobór. Oznacza to m.in. większe ryzyko infekcji, kontuzji, ciągłe zmęczenie, wypadanie włosów, bóle mięśni czy wahania nastroju.
W lato wystarczy wyjść na 15 min na dwór w krótkich spodenkach i rękawach między 10:00-15:00 aby zsyntezować 2000-4000 UI witaminy D.
W okresie od października do marca w regionach powyżej 35° szerokości geograficznej północnej (w tym w Polsce, która jest położona pomiędzy 49°N a 54°N) synteza skórna nie jest efektywna, a przyjmowanie odpowiednich dawek witaminy D z dietą jest irracjonalne (np. jedzenie codziennie 400 g łososia ), dlatego rekomendowana jest suplementacja.
Dla populacji w wieku 19-65 lat jest to 800-2000 UI witaminy D dziennie od 1 września do 30 kwietnia, a jak ktoś ma nieodpowiednią ekspozycje na słońce w lato (bo np. pracuje w zamkniętym pomieszczeniu) to zaleca się suplementacja całoroczną.
U osób z BMI >30 dawkę można dwukrotnie zwiększyć, do 4000 UI/dzień.
Optymalnie byłoby oznaczyć sobie 25(OH)D. Jest to badanie z grupy „jeżeli nie masz ograniczeń finansowych to warto zrobić”. W przypadku niedoborów (<30 ng/ml) można zwiększyć dawkę suplementacyjną nawet do 10 000 w przypadku skrajnych niedoborów, ale zawsze wtedy należy rozważyć Z LEKARZEM za i przeciw.
Stosując witaminę D nie musisz dodatkowo brać witaminy K– co innego możemy usłyszeć w większości reklam w tv.
Nasuwa się pytanie, jaki preparat najlepiej zakupić?
Osobiście rekomenduję witaminę D w kroplach lub w kapsułkach z olejem, np. Vigantol lub Vigantoletten.
Mam nadzieję, że wszystko jasne.